Prezentacja zegarków marki Glycine w Mysłowicach

W ostatnich latach zauważa się, że w Polsce coraz częściej odbywają się wydarzenia dedykowane pasjonatom sztuki zegarmistrzostwa. Jedno z najważniejszych branżowych wydarzeń tego roku miało miejsce 22 kwietnia na Śląsku. Zegarmistrz Damian Roncoszek zorganizował w mysłowickim Szybie Bończyk pokaz historycznych i współczesnych modeli marki Glycine. Spotkanie dopełniła opowieść Arkady P. Fiedlera, który niedawno objechał Afrykę kultowym Fiatem 126p. Wydarzenie odbyło się pod patronatem Klubu Miłośników Zegarów i Zegarków.

Podczas spotkania nie zabrakło Piotra Soboty, przedstawiciela firmy Glycine w Polsce. Piotr Sobota rozsławiający dobre imię szwajcarskiej marki rozpoczął swoje wystąpienie od gruntownego przedstawienia historii manufaktury, która liczy obecnie 101 lat. Następnie goście obecni na spotkaniu mogli się zaznajomić z historycznymi i współczesnymi modelami sygnowanymi logiem Glycine. Jedną z przygotowanych atrakcji, która wzbudziła największe emocje była możliwość zobaczenia przedwojennych modeli dedykowanych kobietom. Zegarki charakteryzowały się niezwykle niewielkimi rozmiarami. Na przełomie lat 30 i 40 ubiegłego stulecia kojarzone były z ekstrawagancją, ale również z elegancją. Czasomierze wprawiały w ruch in-housowe mechanizmy „Glycine EM”. Prawdziwe emocje wśród miłośników zegarków wzbudził model Glycine „Eugene Meylan”, który poprawną pracę zawdzięcza automatycznemu mechanizmowi „caliber 18”, opatentowanemu w 1930 roku przez szwajcarskie przedsiębiorstwo. Mechanizm był bardzo innowacyjnym urządzeniem jak na tamte czasy, ponieważ moduł automatu można było w dowolnym momencie zdemontować. Po zastosowaniu takiego rozwiązania, poprawne wskazania czasu można było uzyskać przy pomocy nakręcenia mechanizmu tradycyjną koronką. Innym ciekawym modelem pokazanym na wystawie było Glycine „Vacuum”. Kopertę zegarka wypełniała próżnia co zapewniało niezawodność na długie lata. Czasomierz praktycznie nie wymagał serwisowania.

Powyższy dorobek jest tylko niewielkim ułamkiem z całego szeregu spektakularnych osiągnięć marki. Glycine od początku swojego istnienia nieustannie stara się zaskakiwać branżową konkurencje i klientów. Piotr Sobota wyjaśnia że „Globalizacja dotknęła również branżę zegarmistrzowską. Większość dostępnych w Polsce marek nie różni się w zasadzie pod względem designu. Podobnie zegarki znajdujące się w budżecie do 15-20 tysięcy w większości mają zastosowane niemal te same mechanizmy. Staramy się zaproponować naszym klientom coś innego, zegarki mniej „oklepane”, a przy tym spełniające 3 zasady: świetna relacja jakość do ceny,  niepowtarzalny, oryginalny, często opatentowany design oraz marce musi towarzyszyć piękna zegarmistrzowska historia. Taką marką jest Glycine, mająca rzesze kolekcjonerów na całym świecie. Osobiście znam kolekcjonera, który w swojej ofercie ma 76 zegarków Glycine, w tym 32 modele „Airman”.  Bo właśnie model Airman jest zegarkiem, który zaraża. Nie jest mi znany model jakiejkolwiek innej firmy, który byłby na rynku od 62 lat, a właśnie pierwszy „Airman” powstał w 1953 roku. I był to pierwszy zegarek w historii pokazujący czas w więcej niż jednej strefie czasowej.”

Koncepcja zegarka Glycine „Airman” zrodziła się na pokładzie samolotu DC4, lecącego z Bangkoku w Tajlandii do Kalkuty w Indiach. „Airmany” na swoich nadgarstkach nosili żołnierze amerykańskiej armii podczas wojny w Wietnamie. Ponadto za sprawą Charlesa Conrada jeden z modeli sięgnął gwiazd. Kosmonauta w 1965 roku zabrał go ze sobą w misję kosmiczną Gemini 5 oraz cztery lata później Apollo 12.

Na koniec prezentacji przedstawiciel Glycine w Polsce opowiedział o dwóch nowych dokonaniach szwajcarskich konstruktorów. Pierwsze to nietypowa obsługa stopera w modelu „Airman Airfighter”. Mianowicie przyciski zlokalizowane na godzinie 2 i 4 zostały wyeliminowane na rzecz specjalnej przekładni na godzinie 9. Kolejna innowacja została zastosowana w modelu „Airman Seven”, gdzie subtarcze zostały wyposażone w funkcję obsługi czasu w dwóch dodatkowych strefach czasowych. Użytkownik może dokonywać korekt czasu przy pomocy koronek przypisanych do subtarcz.

Bohaterem drugiej części wydarzenia był Arkady P. Fiedler. Wnuk podróżnika i pisarza Arkadego Fiedlera idąc w ślady dziadka objechał Afrykę „maluchem”. Projekt „PoDrodze Afryka” był realizowany w drugiej połowie ubiegłego roku. Fiedler w trzy miesiące pokonał odległość 17 tysięcy kilometrów. Opowieść była bardzo interesująca. Afryka jest kontynentem cechującym się trudnymi warunkami. Zatem w opowieści nie zabrakło chwil mrożących krew w żyłach, ale również można było usłyszeć wiele zabawnych ciekawostek.

Polska każdego roku udowadnia, że staje się coraz bardziej znaczącym krajem na zegarkowej mapie. Powstają nowe manufaktury, a w niektórych przypadkach stare zostają wskrzeszane. Z raportów poświęconych rynkowi dóbr luksusowych wynika, że sprzedaż czasomierzy w Polsce nieustannie wzrasta. Odbywają się także ekscytujące wydarzenia tak jak to w Mysłowicach zorganizowane przez Damiana Roncoszka. Wszystkie te działania rokują świetlaną przyszłość dla miłośników sztuki zegarmistrzostwa.