W naszym kraju media określane są mianem czwartej władzy. W luźnym tłumaczeniu jest to grupa osób patrzących innym na ręce, po to by następnie móc obwieścić światu, co te ręce robią. Kilka miesięcy temu dziennikarze obserwując poczynania polityków spojrzeli również na ich nadgarstki. Nie wiedzieć dlaczego to, co tam dostrzegli wprawiło ich w zdumienie. Jako pierwszy sprawę potraktował poważnie jeden z największych tygodników społeczno-politycznych publikując na swoich łamach skrupulatnie przygotowany artykuł, którego tematyka została poświęcona zegarkom noszonym przez włodarzy naszego kraju. Tekst wywołał oburzenie rządzących i rządzonych, przez co inne media szukające sensacji także wykazały się zainteresowaniem.
Bohaterem afery stał się minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomir Nowak. Miłośnik drogich czasomierzy bronił się w mediach, tłumaczył i zapewniał, że zegarki kupował za własne pieniądze, a czasem dostawał w prezencie od najbliższych. Inni politycy widząc obrót sytuacji zgodnie z porzekadłem mówiącym, że czarna owca podkreśla biel pozostałych, postanowili zostawić w domach najjaśniejsze perły ze swoich kolekcji i do czasu aż sprawa ucichnie zakładać do pracy tańsze zegarki celem uniknięcia niepotrzebnego skandalu. Obecnie wszystko wróciło do normy, a zatem można kolejny raz sprawdzić jakich marek zegarki odmierzają czas urzędnikom państwowym odpowiedzialnym za podejmowanie decyzji politycznych najwyższej rangi.
Wartość kolekcji zegarków byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego szacuje się na około 420 tyś. zł. Na nadgarstku polityka dumnie prezentują się modele takich firm jak: Patek Philippe Ellipse, Daniel Roth Chronograph, czy Jaeger LeCoultre. Ponadto Kwaśniewski zapisał się na kartach historii zegarmistrzostwa poprzez spopularyzowanie w Polsce marki Franck Muller. Niezwykle eleganckie czasomierze przeznaczone wyłącznie dla wyższych sfer, które można nabyć za kilkadziesiąt tysięcy złotych. Luksusowe zegarki można zobaczyć także na nadgarstku: Ryszarda Kalisza, Michała Kamińskiego, Andrzeja Olechowskiego, Joanny Szymanek Deresz czy Ewy Kopacz. Wprawdzie są to czasomierze tańsze od tych, którymi może pochwalić się Nowak czy Kwaśniewski, ale każdy z nich jest wart tyle, co samochód średniej klasy.
Czasomierze zdobiące nadgarstki aktorów polskiej sceny politycznej wprawdzie są zaliczane do najlepszych na świecie, ale w żadnym wypadku nie można zaliczyć ich do najdroższych, ponieważ, to jedne z tańszych modeli, które znajdują się w ofertach najdroższych marek. Nadgarstki polityków innych krajów także są brane pod lupę przez dziennikarzy. Dzięki temu można dokonać porównania. Spoglądając na wschód według rosyjskiej gazety „Pravda” wicemer Moskwy Władimir Resin jest posiadaczem DeWitta o wartości ponad dwóch milionów dolarów. Dmitrij Miedwiediew może pochwalić się czasomierzem Breguet, Classique Moon Phase, który kosztuje 32 tysiące dolarów. Patrząc na zachód Nicolas Sarkozy zaliczył wpadkę podczas kampanii. Polityk przechodząc obok tłumu podawał rękę swoim wyborcom. W chwili, gdy zorientował się, że ludzie mogą dostrzec jego Patka Philippe wartego 55 tyś. euro umiejętnym ruchem dłoni ściągnął go z ręki i schował do kieszeni. Sytuacje zauważyły media, jednak skala oburzenia francuskiego społeczeństwa była dużo mniejsza niż polskiego.
Zdecydowanie jedną z najbardziej barwnych postaci lubujących się w ekskluzywnych zegarkach jest Władimir Putin. Freddie Mercury kupował swoim kochankom białe Mercedesy. Elvis Presley obdarowywał swoich fanów Cadillacami. Mikke Tyson robił prezenty swoim znajomym w postaci apartamentów ulokowanych w najdroższych dzielnicach. Natomiast Putin rozdaje zegarki. Pierwszy warty 11 tysięcy dolarów Blancpain Leman Aqua Lung Grande Date polityk podarował robotnikowi Wiktorowi Sagajewskiemu. Drugi identyczny synowi pasterza z Tuwy. Z jednej strony zachowanie Putina zostało określone jako próżność i obnoszenie się z luksusem. Z drugiej natomiast, kto nie chciałby wyjść po mleko, a wrócić z Hublotem?
Zegarki noszone przez polityków są wyznacznikiem ich statusu społecznego. Rządzący mają przeświadczenie, że powinni godnie prezentować się na arenie międzynarodowej. Szkoda, że wielu z nich zapomina o tym, że aby wyglądać schludnie nie koniecznie trzeba nosić to, co drogie. Doskonałym przykładem, na który większość powinna się zapatrywać jest Bill Clinton. Były prezydent Stanów Zjednoczonych przez cały okres sprawowania urzędu nosił zegarek amerykańskiej marki Timex warty 250 zł.