W czasach konsumpcjonizmu ludzie wykazują nadmierną słabość wobec eleganckich przedmiotów. W wielu przypadkach ceny owych przedmiotów często są czynnikiem uniemożliwiającym ich nabycie, przez co pozostają one jedynie w sferze marzeń. Niektórzy nie mogą się pogodzić z faktem, że przedmioty powszechnie uznawane za ekskluzywne, na przykład zegarki, które określają prestiż i wyrażają osobowość są przeznaczone dla wąskiej a zarazem najbardziej majętnej grupy konsumentów. Z tego powodu uciekają się do niechlubnych metod i kupują podrabiany towar.
Meritum sprawy mieści się w znaczeniu różnych słów prowadzących do tych samych wniosków. Podrobiony zegarek to imitacja mająca być uważana za oryginał. Natomiast replika różni się od falsyfikatu tym, że nie ukrywa faktu bycia repliką, czyli jest możliwie wiernym odwzorowaniem najczęściej tylko wyglądu danego przedmiotu, dzieła, pojazdu itd. Zatem każde ze słów: podróbka, imitacja, replika, falsyfikat, atrapa, kopia, rekonstrukcja itd. jest antonimem, wyrazem przeciwstawnym słowa „oryginał” świadczącym o negacji autentyczności danego produktu.
Czasomierze należą do grupy najczęściej podrabianych produktów na świecie. Wśród imitacji prym wiodą modele szwajcarskich producentów, które zalewają rynki krajów urlopowych. Na ulicach największych miast: Chin, Turcji, Egiptu czy Maroka nie brakuje ulicznych sprzedawców oferujących falsyfikaty. Nie brakuje ich także na lotniskach, plażach, bazarach oraz w innych miejscach zwiastujących duże prawdopodobieństwo napotkania turystów z Europy czy Stanów Zjednoczonych. Rozpoczęcie pertraktacji z ulicznym sprzedawcą zaczyna się od niesamowicie wysokiej ceny. Za imitacje zegarka wartego 20 tysięcy euro sprzedawca życzy sobie około 8 tysięcy. Po kilku minutach targowania możemy wynegocjować cenę w przedziale od 5 do 50 euro. Po kilku dniach użytkowania zauważamy, że zepsuła się koronka, przez co zegarka nie da się nakręcić, zaczyna ścierać się kolor z koperty a dekiel chroniący mechanizm najzwyczajniej odpada. Widząc to mamy świadomość, że kwota między 5 a 50 euro, którą wydaliśmy na produkt, mimo że początkowo wydawała się być niska w efekcie okazała się stanowczo za wysoka.
Najczęściej podrabia się konkretne modele danych firm o sławie, których świadczy nie tylko niebanalny wygląd i ponadprzeciętna jakość, ale też inne czynniki. Za przykład mogą posłużyć kultowe filmy, w których odtwórca głównej roli nosi zegarek, który po premierze staje się obiektem pożądania większym niż modelki przechadzające się po paryskich i mediolańskich wybiegach. Takim sposobem w tarapatach znalazł się Rolex. Ian Fleming wielki miłośnik szwajcarskiej marki oraz autor powieści o „Agencie 007” dowiadując się, że jego dzieło zostanie zekranizowane postanowił, że w filmie nadgarstek Jamesa Bonda będzie zdobił Rolex Submariner. W latach sześćdziesiątych firmy nie przywiązywały aż tak wielkiej wagi do reklamy. Szeroko rozumiane pojęcie „product placement” zaczęło kształtować się i nabierać znaczenia dopiero dekadę po premierze pierwszej części filmu. Firma Rolex odmówiła producentom ofiarowania modelu Submariner, który miałby nosić grający głównego bohatera Sean Connery. W efekcie pisarz i producenci dopięli swego. Jeden z pracowników ekipy filmowej posiadał poszukiwany czasomierz i użyczył go aktorowi na potrzeby filmu. Rolex Submariner, choć jest przeznaczony dla nurków został okrzyknięty zegarkiem Jamesa Bonda. Ponadto został wykorzystany we wszystkich częściach, w których w głównej roli pojawił się Sean Connery (6 filmów), Timothy Dalton (2 filmy) oraz w pierwszym z siedmiu zagranych przez Rogera Moorea. Większość miłośników sagi nie mogła sobie pozwolić na zakup oryginalnego Rolexa, przez co wzrosło zapotrzebowanie na podróbki. Sprzedaż autentycznego produktu zaczęła spadać, ponieważ nawet Ci, których było stać na jego zakup zaczęli omijać czasomierze szwajcarskiej marki tłumacząc, że jest zbyt popularna, z czego wynika spore prawdopodobieństwo nabycia imitacji w cenie oryginału.
Następnie „product placement” stał się ważnym elementem reklamy a firmie Rolex przestało przeszkadzać, że w filmach wykorzystuje się ich produkty. Drastycznym zmianom uległa światowa gospodarka, a rynki stały się bardziej nasycone co sprawiło, że każda forma reklamy zyskała miano dźwigni handlu będącej gwarantem sukcesu. Wtedy inne manufaktury zajmujące się produkcją zegarków chcąc odnotować większe wyniki sprzedaży zaproponowali olbrzymie pieniądze producentom filmowym w zamian za eksponowanie w tworzonych przez nich ekranizacjach swoich produktów. Następni aktorzy wcielający się w „Agenta 007” przez chwilę nosili elektroniczne zegarki Seiko, by następnie założyć Omegi z rodziny Seamaster, które niemal natychmiast stały się jednymi z najbardziej pożądanych i podrabianych zegarków na świecie.
Oprócz wyżej wymienionych marek dużą popularnością cieszą się podrabiane modele firm: Breitling, Tag Heuer, IWC, Hublot, Bulgari, Cartier oraz Patek Philippe. Jednak w tym przypadku rynek podróbek rządzi się nieco innymi prawami. Czasomierze sygnowane prestiżowym logo są sprzedawane najczęściej jako używany oryginał. Sprzedawca posiada sfałszowane dokumenty oraz oryginalne pudełko kupione na aukcji internetowej. Podróbki są produkowane zazwyczaj w Azji przez zorganizowane grupy wykorzystujące specjalnie opracowaną technikę komputerową Re-Engineering. W momencie, gdy program wykazuje zadowalające zbliżenie do oryginału podróbka zaczyna być kopiowana przez maszynę CNC. Gotowy produkt pracuje na tanim szwajcarskim bądź japońskim mechanizmie, a jego wygląd nieznacznie różni się od autentycznego. Ceny owych podróbek kształtują się od 250 do 2 tysięcy euro.
Szwajcarska Izba Celna stwierdza, że rocznie produkuje się nawet 40 milionów egzemplarzy podrobionych zegarków. Znaczna większość pochodzi z Chin i krajów ościennych. Producenci ponoszą straty sięgające ponad 7 miliardów euro rocznie. Warto zatem przed zakupem zegarka zastanowić się, czy kupić tanią podróbkę od ulicznego sprzedawcy, która posłuży kilka dni, czy zaoszczędzić i kupić produkt oryginalny który będzie służył przez długie lata i pochodzący z salonu sprzedaży cieszącego się uznaniem bądź sklepu internetowego. Ponadto nie ma chyba większego wstydu od noszenia podrobionego zegarka i spotkania kogoś posiadającego dokładnie ten sam czasomierz, tyle, że oryginalny.