Przemyt zegarków ze wschodu

Przemyt jest jedną z niechlubnych gałęzi dotykających branżę zegarkową. Niestety, przemytnicy działają w zdecydowanej większości państw na wszystkich kontynentach. Polska nie należy do grupy krajów, które w dużej mierze kultywują sztukę zegarmistrzostwa. Jednak przemytnicy z Europy wschodniej coraz częściej starają się przewozić zegarki do krajów zachodnich przez Polskę.

W 2014 roku media poinformowały o trzech poważnych próbach przemytu czasomierzy zza wschodniej granicy do polski. W dwóch przypadkach szmuglerzy chcieli wwieźć na teren Polski podrobione zegarki światowych marek, a następnie przekazać je ludziom odpowiedzialnym za ich sprzedaż. W ostatniej próbie zegary miały zostać jedynie przewiezione przez Polskę i ostatecznie trafić do Czech.

Pierwsza udaremniona próba przemytu czasomierzy w bieżącym roku miała miejsce w lutym. Pociąg jadący z Moskwy do Warszawy został zatrzymany przez celników na przejściu granicznym w Terespolu na Lubelszczyźnie. Podczas kontroli została znaleziona skrytka mieszcząca się w podłodze. Dodatkowo schowek był zamaskowany wycieraczką przymocowaną do metalowej ramy. Marzena Siemieniuk pełniąca funkcję rzecznika prasowego Izby Celnej w Białej Podlaskiej poinformowała, że w skrytce znajdowały się 82 egzemplarze prestiżowych czasomierzy. Po dokonaniu analizy przemycanego towaru jednoznacznie stwierdzono, że jest on w całości podrobiony. Zegarki miały trafić na rynek polski. Przemytnikiem okazał się konduktor pociągu. Prokuratura przedstawiła mu zarzuty, ale winowajca nie przyznał się do popełnionego czynu. Obserwatorzy rynku dóbr luksusowych uważają, że sukcesywne wprowadzenie podrobionych czasomierzy na polski rynek mogłoby doprowadzić do sytuacji, w której byłby one sprzedawane jako produkty oryginalne. Podjęcie takich działań mogłoby wprowadzić w błąd potencjalnych nabywców zegarków. Padliby oni ofiarami oszustwa oraz nieświadomie przyczynili się do zwiększenia obrotów na czarnym rynku.

Kolejny poważny incydent miał miejsce w czerwcu na granicy polsko-ukraińskiej. Jednak tym razem ilość przemycanego towaru była o wiele większa w porównaniu do poprzedniego przypadku. Celnicy zatrzymali do kontroli samochód osobowy prowadzony przez 44-letnią obywatelkę Ukrainy. Kobieta próbowała przewieźć przez przejście graniczne podrobiony towar mający uchodzić za luksusowy. Wśród 200 artykułów aż 85 stanowiły podróbki luksusowych zegarków. Szmuglerka podczas kontroli tłumaczyła mundurowym, że posiadany przez nią towar nie jest przeznaczony do sprzedaży w Polsce. Podkreślała, że to prezent dla przyjaciół, do których jedzie. Wartość przemycanych podróbek została wyceniona na kwotę 6 tysięcy złotych. Ukrainka w chwili zatrzymania nie powiadomiła celników o posiadanych artykułach. Polskie prawo traktuje niniejsze działanie za wykroczenie skarbowe za co grozi odpowiedzialność karna. Ponadto istnieje możliwość, że właściciele logotypów widniejących na podróbkach należących do Ukrainki złożą zawiadomienie o przestępstwie, ponieważ działanie przemytniczki łamie przepisy prawa własności przemysłowej. Ukrainka wiedząc, że popełniła przestępstwo przyznała się do winy.

Ostatnim z ważnych prób przemytu w tym roku jest sytuacja z początku grudnia. Kiedy autokar wiozący 22 osoby przekroczył granicę polsko-ukraińską zareagowały urządzenia radiometryczne. Celnicy widząc, że poziom dopuszczalnego promieniowania został przekroczony o kilka razy postanowili przystąpić do szczegółowej kontroli pojazdu i pasażerów. Po ponownym sprawdzeniu autokaru urządzeniami przenośnymi ustalono, że promieniowanie wytwarzane jest z zegarków lotniczych, które należały do 48-letniego obywatela Ukrainy. Cudzoziemiec podejrzany o przemyt zeznał, że zegary kupił na aukcji internetowej. Kiedy zauważył, że są zepsute postanowił zawieść je do Pragi, gdzie miał się spotkać z osobą posiadającą odpowiednie umiejętności i kwalifikacje do ich naprawy. Polacy odpowiedzialni za bezpieczeństwo granic kraju skontaktowali się z Centrum ds. Zdarzeń Radiacyjnych Państwowej Agencji Atomistyki w Warszawie. Efektem konsultacji ze specjalistami było postanowienie o zakazie przekroczenia granic kraju przez Ukraińca z napromieniowanymi zegarkami oraz wszczęcie postępowania mającego na celu wyjaśnić z jakich powodów cudzoziemiec dopuścił się popełnienia przestępstwa. Zatrzymanemu przemytnikowi grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Jarosławcu. W chwili obecnej nie jest znany przybliżony termin końca sprawy.

Przemytnicy ze wschodu każdego roku próbują przemycać do polski zegarki. W wielu przypadkach są to podróbki  niewiadomego pochodzenia o marnej jakości. Przemytnicy liczą na naiwność ludzi, ponieważ niezwykle często sprzedają nielegalne czasomierze jako oryginały. Celnicy dokładają wszelkich starań, aby nie dochodziło do takich sytuacji. Jednak z wszelkich statystyk wynika, że przemyt wzrasta. Cierpią na tym producenci i dystrybutorzy, a wraz z nimi sztuka zegarmistrzowska.